poniedziałek, 7 stycznia 2013
Odlewy odlewnictwo
Odlewnictwem rekonstrukcyjnym zaiteresowałem się w 2003roku. Z własnej inicjatywy próbowałem z złomu mosiężnego i brązu ulać sprzączkę. W tym czasie nie interesowało mnie czy rodzaj jest historyczny czy nie, ważna była technologia. Pierwsze próby były nieudane, wybuchały, miały wagę różnych wad. Kilka razy wybuchał mi tygiel, gdyż mosiądz gwałtownie paruje w temp coś koło tego 1060 stopni, czy jakoś tak. Nigdy nie zajmowałem się pomiarem temperatur, bo jednak w średniowieczu odlewnicy też nie mieli aparatury do pomiaru. Jakiejkolwiek chciałem robić na oko, tak jak w dawnych wiekach.
I zbudowałem pierwszy piec, szamot i glina, taki sam tylko trochę zmodernizowany stosuję do obecnie.
Tygiel na początku szamotowy, teraz metalowy wyłożony masą ogniotrwałą, ale w szamotowym też czasem coś odlewam, lecz są bardzo kruche t lubią się rozlecieć. Piec opalałem na początku tylko węglem drzewnym, obecnie koksem i węglem drzewnym, który jest bezkonkurencyjny, pomimo swej ceny i szybkiego znikaniaJ
Nadmuch elektryczny, nie mam miejsca na miech i pomocnika lub ucznia, który by cały czas pufał i dmuchał.
Odlewam ze złomu, mam go nieco zapas na kilka ładnych lat. Jest to głównie mosiądz i brąz i kompletnie mi nie przeszkadza mieszanie go, z tym, że większość daję mosiądzu, bo jego mam najwięcej i chcę równomiernie go zużywać. Co do historyczności takich odlewów to mówię, że odlewam z stopów miedzi, bo tak jak w średniowieczu nikt nie kupował w Hutmenie ściśle określonego składem surowca w kąskach tak i ja dzisiaj leję, z czego popadnie.
Po pewnym czasie doskonaliłem całą technikę, ale nie chodzi o piece oporowe lub inne cuda próżniowe, lecz wciąż umiejętności. Aby patrząc na stop wiedział, kiedy go oczyszczać, kiedy lać, jak lać, z jaką prędkością, jak przygotowywać formy, jaka wilgotność, i takie tam inne cuda. Cała nauka trwała parę lat, i obecnie się jeszcze uczę, potrafię już odlewać coraz mniejsze detale, co jest dla mnie niebywałym sukcesem. Czasami się jeszcze zdarza, że mam partię gdzie 80 procent odlewów jest do ponownego przetopienia, czyli buble, a czasami to 100% dobre, wówczas skaczę jak dziecko i cieszę się jak pędrak z lizaka. Cały czas traktuję to, jako naukę, pasję i w związku z tym nie zdołam zapewnić 100% dostępność wszystkich moich wzorów, ale nie jest to moim celem i nie przejmuję się tym.
http://www.pracowniaodlewnicza.pl/
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.